„Bliżej” książka Joanny Jaskółki, którą warto przeczytać

Joannę Jaskółkę możecie znać z bloga “Matka tylko jedna”, gdzie opisuje swoją macierzyńską przygodę. Mieszka na Mazurach z dwoma synami, gdzie ogarnia milion spraw związanych z ich wychowaniem, remontuje, sadzi, gania jenoty, a co najważniejsze dla nas, pisze. Joanna przybliża nam temat życia w spektrum autyzmu. Na jej profilu nie znajdziecie pięknie zaaranżowanych obrazków, na chwilę, pod instagrama, ale jest tam codzienność kobiety i matki, która łatwo nie ma, ale na szczęście nie odebrało jej to poczucia humoru, który mi osobiście bardzo przypadł do gustu. 

Książek o rodzicielstwie jest naprawdę wiele. Mój pierwszy problem z nimi jest taki, że chciałabym przeczytać wszystkie, bo tak już z książkami mam, a drugi, poważniejszy, że większość mi się nie podoba. Pomimo tego, że zgadzam się z wieloma przesłankami w nich zawartymi, ogrom pozycji o rodzicielstwie bliskości jest dla mnie nie do przełknięcia. Za dużo w nich patosu, lukrowana miłość spływa w ilości dla mnie nie do strawienia, zbyt to wszystko piękne i idealne. Nie twierdzę, że nie są nośnikiem wartości, ale forma ich przekazu zwykle mnie pokonuje. 

Na szczęście książka Joanny Jaskółki jest zupełnie inna. Mówi o rodzicielstwie w jej wydaniu, które okazało się pokrywać w dużej mierze z założeniami rodzicielstwa bliskości. Kolejne strony mnie bawiły i inspirowały. Pojawiają się tam również zapisy dialogów z synami, które po części znałam już z jej konta na instagramie. 

cytat z książki „Bliżej” Joanny Jaskółki

Myślę, że bardzo ważnym punktem tej pozycji jest równowaga między zalewem miłości a chęcią schowania się przed własnym potomstwem. Łatwo jest wpaść w jedną ze skrajności i zachwycać się macierzyństwem, nie pozwalając sobie na negatywne myśli, kiedy przed nami hasa taki dar od niebios, albo pogrążyć się w narzekaniu na swój los, który przygniata i nie pozwala oddychać. Żaden z tych kierunków mnie nie przekonuje. Dopiero połączenie obu odczuć w odpowiednich proporcjach, które zaserwowała mi autorka książki, okazało się być bliskie moim doświadczeniom.

“Krótka historia o tym, jak zatrzasnęłam się w piwnicy” to rozdział opowiadający o tym jak autorka w poszukiwaniu chwili samotności zatrzasnęła się w piwnicy, po uprzednim wyrwaniu z drzwi klamki, tak aby zabezpieczyć sobie możliwość zamknięcia swojej samotni. Ciężko mi uwierzyć, że któryś rodzic nie zna tego uczucia, kiedy choć na chwilę chciałoby się uciec od swoich dzieci. Nie znaczy to, że się jest złym rodzicem, a wręcz przeciwnie, odpowiadanie na nasze potrzeby może nam pomóc lepiej wywiązywać się z tej odpowiedzialnej roli. Chcąc nauczyć dzieci wyrażania emocji, nie możemy zamiatać swoich pod dywan. 

Hasło- chcesz mieć rację czy relację, trafiło do mnie najdobitniej i myślę, że wielu osobom może posłużyć za bazę do rozważania swoich posunięć. Dostajemy przykłady sytuacji, kiedy cierpliwość matki wystawiana jest na próbę. Opisy zdarzeń kiedy dane zachowanie i technika pomogła, ale także szczere ostrzeżenie, że nie zawsze się uda. Chociaż wejdziemy na szczyty empatii to nie ma magicznych zaklęć, które zaczarują dziecko czy rzeczywistość. 

Podsumowując, “Bliżej” to dobra, mądra książka. Dała mi nowe siły na kolejne dni w roli matki i parę zagadnień do przemyślenia, a przy okazji i porcję rozrywki, dzięki humorowi z jakim została stworzona. „Bliżej. Rodzicielstwo bliskości dla tych, którym kończy się cierpliwość”- polecam i czekam na kolejne.

To dla mnie ważne!

Dopiero startuję z blogiem, dlatego każde polubienie, udostępnienie lub skomentowanie posta w social media jest dla mnie bardzo istotne. Zapraszam również do śledzenia moich profili. Dziękuję!