Kraków z dzieckiem na weekend

Kraków odwiedzałam wielokrotnie i za każdym razem wiedziałam, że kolejna wizyta jest tylko kwestią czasu. Jest to jedno z moich ulubionych miejsc i jeszcze nie skończyłam odkrywać wszystkiego co ma do zaoferowania. Ostatnio pierwszy raz pojechałam do Krakowa z dziećmi, dzięki czemu zaczęłam poznawać go z nowej strony. Już wiem, że materiału jest na kilka wypraw. Jeśli zastanawiacie się, czy jest to kierunek, który warto obrać na rodzinną wycieczkę, to zdecydowanie polecam. Opowiem o tym, co nam udało się zobaczyć przez dwa dni. Nie zależało nam, żeby zaliczyć jak najwięcej turystycznych atrakcji, bo jak wspomniałam Kraków nie jest nam obcy. Zależało mi, żeby zaplanować ten pobyt tak, aby był atrakcyjny dla dzieci, a dzięki temu zapewnił miły weekend rodzicom.

stacja Kraków Główny

Jako, że najlepszy sposób podróżowania z dziećmi czyli teleportacja, jest mi jeszcze niedostępny, postanowiliśmy ruszyć na wycieczkę pociągiem. U nas ta opcja bardzo się sprawdziła. Byliśmy w zestawie: dwójka dorosłych i dwójka dzieci (1 i 3 lata). Warto rezerwować miejsca trochę wcześniej, żeby wybrać sobie najbardziej komfortową opcję, czyli dzieci w jednym wagonie, a rodzice w wagonie ciszy. Drugim najlepszym rozwiązaniem dla czteroosobowego składu są miejsca naprzeciwko siebie ze stolikiem pośrodku. Ten stolik naprawdę robi różnicę. Ułatwia animowanie dzieciaków, a przygotowanie zabawiaczy na podróż jest kluczem do sukcesu.

na początku podróży wystarczającą atrakcją jest okno 🙂

Na drogę spakowałam specjalny plecak z kilkoma pewniakami, jak ulubione książeczki i puzzle z kilkoma nowościami, które miały zająć młodzież na dłużej. Świetnymi podróżnymi zabawiaczami u nas są opowiadania, które mają luki i trzeba je uzupełniać konkretnymi naklejkami. „Historyjki z nalepkami” jest cała seria przygód Misia Okruszka. W kategorii zaopatrzenie naklejkowe, zawsze sprawdza się też Tiger, gdzie można kupić ciekawe arkusze.

wyklejanki z Tigera

Klasykiem w pewnym przedziale wiekowym są kolorowanki. My poszliśmy o stopień wyżej i zamówiłam kolorowankę z miejscami i atrakcjami charakterystycznymi dla Krakowa. W ten sposób podczas kolorowania przemycałam informacje o tym, co na wycieczce zobaczymy. Podaję ten patent dalej, bo przy tak małych turystach (mam na myśli trzylatkę) świetnie się sprawdził. Dodatkowo mieliśmy też przewodnik dla dzieci. Tu większość pozycji jest raczej dla dzieci starszych, ja nasz traktowałam bardzo wybiórczo i raczej zajawkowo niż jako lekturę od deski do deski. Przewodniki dla najmłodszych, które tylko zbierają najpopularniejsze miejsca, bez dodatkowych opisów, ma w swojej ofercie wydawnictwo Tashka. Te małe książeczki są idealne, żeby mieć je przy sobie i zaznaczać obiekty, które uda nam się zobaczyć na żywo.

Pamiętajcie, że rysować można nie tylko po papierze. Dzieci ostatnio dostały znikopis, taki „tablet” z rysikiem, po którym można rysować i usuwać dzieło naciśnięciem guzika z ikonką kosza. Podczas drogi z naszymi artystami potrzebowalibyśmy chyba ryzy papieru, a dzięki znikopisowi udało się tworzyć liczne arcydzieła na jednym ekranie.

Kolejnym ułatwiającym życie wynalazkiem są książeczki z puzzlami. My mamy taką o śwince Peppie. Co druga strona ma puzzle, które dobrze się trzymają w ramce, przy zamkniętej książce, nie wypadają i nie gubią się. Format idealny na podróż.

Razem z wiekiem dzieci, rosną możliwości doboru gier podróżnych. Sama spędziłam kiedyś wiele wakacjo-godzin grając w podróżną wersję scrabble. Dla naszych dzieci jest to jeszcze odległa wizja, ale póki co, sprawdziły nam się rybki, łowione wędkami zakończonymi magnesami.

Spacer po rynku

Zaczęliśmy od oczywistego wyboru, czyli spaceru po Krakowskim rynku. Poza pięknymi kamienicami, kościołem Mariackim i Sukiennicami, ma również fontannę, gołębie i przystrojone konie, czyli niekwestionowany zestaw atrakcji do lat pięciu. Iza zapamiętała kościół Mariacki z kolorowanki, którą zajmowała się w pociągu i bardzo chciała zobaczyć pana z trąbką i usłyszeć hejnał. W oczekiwaniu na pełną godzinę, najmłodszy w rodzinie zachwycony ilością skrzydlatych chętnych do zabawy w berka, ganiał gołębie. Izie spodobały się bryczki, ale mniej romantyczny zapach końskich odchodów na szczęście wybił jej z głowy marzenie o przejażdżce. Oczekiwanie na hejnał okazało się bardzo ekscytujące. Wraz z pierwszymi taktami, głowy dookoła zadarły się do góry w poszukiwaniu otwartego okna na wieży. Iza dostrzegła trąbkę, a na koniec, trębacz pomachał turystom. Gest, który każde dziecko odbierze bardzo personalnie i zapamięta na długo.

Wizyta w muzeum

Będąc na rynku, mamy blisko do dwóch muzeów, które są atrakcyjne dla dużych i małych zwiedzających. Pierwsze z nich znajduje się pod Rynkiem Głównym. Już samo zejście do podziemi może być dla dzieci ekscytujące. Natomiast eksponaty, nowoczesne rozwiązania i użyte multimedia w ciekawy sposób przybliżą im historię. W tym muzeum byłam jeszcze zanim zaczęłam podróżować z dziećmi, ale jestem przekonana, że warto dodać ten punkt do swojej wycieczki i na pewno zabiorę tam kiedyś moich małych podróżników. Więcej informacji i bilety online znajdziecie tu.

Druga wystawa, którą chciałam Wam polecić mieści się w pałacu Krzysztofory, również przy Rynku Głównym. „Kraków od początku bez końca” to tamtejsza wystawa stała, na której zobaczycie strój lajkonika, stare zbroje i stroje, a także będziecie mogli wejść do środka kolorowej szopki. Iza miała dzień na nie, więc niestety nie zabawiłyśmy na tej wystawie wystarczająco długo, żebym mogła przeczytać informacje przy wszystkich eksponatach, ale mam nadzieję, że jeszcze się tam pojawię.

Czas na przerwę

Kraków jest świetnym kierunkiem dla gastroturystyki. Coraz więcej miejsc jest też gotowych na przyjęcie małych smakoszy. Krakowskie lokale zaskakują wielkością kolejnych sal, które pokazują się nam dopiero po wejściu w głąb lokali. Grube mury, klimatyczne wnętrza to częsta cecha tutejszych restauracji. Może jednak być trochę problematyczne jeśli poruszacie się z wózkiem, ale oczywiście wszystko da się zorganizować.

Jeśli szukacie miejsca, na szybki odpoczynek i filiżankę kawy, możecie zatrzymać się w jednej z kawiarni Lajkonik. W części lokalizacji Wasze dzieci będą mogły bawić się w kącikach dla dzieci, podczas gdy Wy będziecie uzupełniać poziom kofeiny lub cukru. Taką kawiarnie znajdziecie m.in. przy ulicy Stradomskiej.

Parę kroków od rynku znajduje się plac Szczepański, a tam restauracja Sour, w której jedliśmy śniadanie. Nie ma tam kącika dla dzieci, czy nawet fotelika, ale ogródek przy placu pozwala na spacerowanie w oczekiwaniu na posiłek. Naprzeciwko znajduje się fontanna, która również przyciąga najmłodszych. Jedzenie jest pyszne, a dzień pełen wrażeń trzeba rozpocząć porządnym naładowaniem baterii.

Plac zabaw Dzikie Planty

Każda udana wycieczka z dziećmi musi zawierać wizytę na placu zabaw. Spacerując pierwszego dnia trafiliśmy na Dzikie Planty na wysokości numeru 16 przy ulicy św. Gertrudy. Pierwsze wrażenie z tego placu zabaw miałam nienajlepsze. Wygląda ładnie, dobrze wpisuje się w otaczający je park, nie ma tam krzykliwych kolorów, wszystko jest naturalne i estetyczne, ale bałam się, że ilość i jakość atrakcji dla dzieci jest zbyt mała. Na szczęście się myliłam. Zarówno moje maluchy bawiły się bardzo dobrze i plac im się podobał, jak i obecne tam starsze dzieci wyczyniały mrożące krew w żyłach akrobacje na tamtejszych konstrukcjach, używając ich jako toru przeszkód. Dzikie Planty to plac zabaw inspirowany naturą i jej małymi mieszkańcami. Znajdziecie tam kładki w kształcie robaków, karuzelę ze ślimakami, czy kręcące się grzybki. Można wejść do jednego z dwóch domków, albo spojrzeć na świat przez kolorowe szkiełka. Warto się tam na chwilę zatrzymać.

Park Lotników Polskich i Ogród Odkrywców

Nawet podczas krótkiego pobytu warto przeznaczyć pół dnia na odwiedzenie tego miejsca. My wybraliśmy się do Parku Lotników Polskich rano, bo lubimy uprzedzać innych odwiedzających i wyprzedzić tłumy. Park jest bardzo ładny, można wybrać się tam na spacer, albo rozsiąść się na kocyku. Można też zajść na bardzo fajny plac zabaw, z licznymi atrakcjami dla mniejszych i większych dzieci.

Ze starszakami wybrałabym się również do Muzeum Lotnictwa Polskiego, które położone jest przy parku. Byłam tam jeszcze w epoce przed dziećmi, myślę, że zaciekawi zarówno młodszych jak i starszych odwiedzających.

Koniecznie trzeba zajść do Ogrodu Odkrywców im. Stanisława Lema. To duży obszar, na którym rozlokowane są różne eksponaty pozwalające doświadczyć działania praw fizyki, zjawisk optycznych, bawić się dźwiękiem, zmienić się w operatora koparki w piaskownicy, mierzyć tempo swojego biegu i sprawdzić jakiemu zwierzęciu odpowiada ta prędkość poruszania się, a nawet zjechać z górki na sankach. To jedynie część z czekających nas tam atrakcji. Warto przeznaczyć na to miejsce więcej czasu, żeby bez pośpiechu skorzystać ze wszystkiego co oferuje.

Restauracja pod Jabłonią

Obok parku, w zacisznym miejscu, znajduje się restauracja z pięknym ogrodem i placem zabaw dla dzieci. Jeśli szukacie idealnego miejsca na posiłek z rodziną, kierujcie się na al. Pokoju 60. Smaczne jedzenie w pięknym otoczeniu, chwila spokoju dla rodziców, kiedy dzieci bawią się obok, czego chcieć więcej?

Wawel

Posileni, wróciliśmy na Starówkę i ruszyliśmy w stronę Wawelu, żeby w końcu pokazać dzieciom smoka, o którym tyle słyszały. Smok stoi pod zamkiem, od strony Wisły. Zwykle jest tam dużo ludzi, ale trzeba się tam wybrać choć na chwilę, żeby dzieci zobaczyły ziejącą ogniem legendę. Weszliśmy również na wzgórze na którym wznosi się Wawel, żeby przejść się dziedzińcem, wyjrzeć zza murów na Wisłę i zobaczyć gdzie kiedyś mieszkali królowie. Nie wchodziliśmy do zamku, bo nasi podróżnicy są jeszcze za mali na takie atrakcje, ale oczywiście starszakom warto pokazać te wnętrza.

plac zabaw Plantuś

Pod Wawelem czeka na Was kolejny plac zabaw- Plantuś. Niestety nie ma tam żadnej ochrony przed słońcem , więc w gorący dzień lepiej nie spędzać na nim zbyt dużo czasu. Dodatkowym utrudnieniem w pełnym słońcu jest to, że metalowe powierzchnie bardzo się nagrzewają i podczas naszej wizyty nie dało się zjechać ze zjeżdżalni. Jeśli traficie tam w chłodniejszy dzień, to pewnie plac spodoba Wam się bardziej. Podobnie jak Dzikie Planty wykonany jest z naturalnych materiałów. Znajdziecie tu jednak więcej tradycyjnych zabawek jak zjeżdżalnie czy huśtawki. Ze względu na lokalizację, trzeba się liczyć z popularnością tego placu i licznymi odwiedzającymi.

W planach miałam jeszcze jedno miejsce, do którego czas nie pozwolił nam zajrzeć, ale może Wam się uda. Muzeum Obwarzanka to miejsce, gdzie dzieci mogą same przygotować tą miejscową przekąskę. Myślę, że to ciekawa i smaczna atrakcja.

Mam nadzieję, że zachęciłam Was do wizyty w Krakowie z dziećmi. Ja uwielbiam pokazywać maluchom miejsca, które lubię i odkrywać z nimi nowe. Cieszę się, że Iza złapała już bakcyla podróżowania i cały czas dopytuje o nowe wyprawy. Kostek jeszcze tego nie powie, ale jestem pewna, że też świetnie się bawił podczas tego weekendu.

To dla mnie ważne!

Dopiero startuję z blogiem, dlatego każde polubienie, udostępnienie lub skomentowanie posta w social media jest dla mnie bardzo istotne. Zapraszam również do śledzenia moich profili. Dziękuję!