Smykowizje

Jakie aktywności z dziećmi są najlepsze? To proste – takie, które sprawiają przyjemność i małym i dużym. Kierując się tą zasadą wybraliśmy się w ostatnią sobotę do Centrum Sztuki Współczesnej na Smykowizje

CSW to miejsce, które zdecydowanie częściej odwiedzałam w epoce przedpampersowej. Ucieszyłam się więc na wiadomość, że mają tam miejsce warsztaty dla rodzin z dziećmi w wieku 0-5, czyli akurat dla nas.

Czym są Smykowizje?

W niecodziennej dla maluchów scenerii, pośród dzieł sztuki, rozbudzane są ich zmysły i wrażliwość. Warsztaty w których braliśmy udział, były powiązane z wystawą „Codzienne formy oporu”, która jest efektem współpracy palestyńskich i polskich artystów. 

“Opór rozumiany jest w tym projekcie jako trwanie, gościnność, praktyki pamięci. To też małe codzienne gesty i rytuały: przygotowywanie posiłków, uprawianie roślin, śpiewanie piosenek, odbudowywanie zburzonych domów” – czytamy na stronie CSW.

To spotkanie dotyczyło kuchni, ale nie zwyczajnego gotowania, lecz gotowania muzyką. Obecni artyści: Dagna Sadkowska na skrzypcach i Michał Górczyński na klarnecie basowym, improwizowali melodie, które reprezentowały gotowanie posiłków zaproponowanych przez dzieci, malując dźwiękiem obrazy w ich wyobraźni.

Urzekło mnie rozpoczęcie warsztatów, kiedy każde dziecko przedstawiało się, a muzycy tworzyli krótką improwizację na temat ich imion. Kostek cały się ożywił na swoją melodię, Iza również wsłuchiwała się z zadowoleniem. Aż żałuję, że nie mam nagranych tych dźwięków do ponownego wysłuchania i zabawy w domu. 

Smykowizje, CSW, fot. Krzysztof Gajewski

Spotkanie było zakończone ozdabianiem słoików, które potem napełnione zupą miały trafić do potrzebujących. Starsze dzieci już kojarzyły słowo uchodźca, ja na razie miałam okazję wytłumaczyć córce, że nie każdy ma dom i możliwość zjedzenia codziennie ciepłej zupy.

Dlaczego warto? 

Spodobał mi się już sam pomysł łączenia dźwięku z obrazami, jakie podsuwa nam wyobraźnia. Myślę, że warto proponować dzieciom różnorodne zajęcia, rozwijające je na wielu płaszczyznach. Dla mnie to też była ciekawa i przyjemna forma spędzenia czasu, więc czekam na kolejne wydarzenia, w których mam nadzieję, będziemy mogli wziąć udział.

Dodatkową wartością dla mnie był powrót do miejsca, które bardzo lubię i odczarowanie go jako przestrzeni niekoniecznie dobrej na wycieczkę z dziećmi. Niebawem mam w planach wybrać się do CSW ponownie, tym razem bardziej dla siebie, a co Kostek poogląda z nosidła to jego.